W mojej ocenie każde ze wskazanych w pytaniu podejść ma swoje zalety i wady. Za dobre rozwiązanie można byłoby uznać określenie jednoznacznie i w miarę szeroko (czego obecnie brakuje w przepisach ustawy z dnia 11 września 2019 r. Prawo zamówień publicznych) ram czasowych dla dokonania przez wykonawcę procedury samooczyszczenia.
Przykładowo w rachubę mogłoby wchodzić uregulowanie wprost w przepisach krajowych wymagania przedstawienia przez wykonawcę procedury samooczyszczenia już na etapie składania oferty albo wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu, ale z możliwością odstępstwa od tego w przypadku niektórych przesłanek wykluczenia z postępowania mających charakter bardziej ocenny. Wśród nich znajdowałaby się np. przesłanka dotycząca tzw. wykroczenia zawodowego, uprzedniego nienależytego wykonania zamówienia.
Alternatywnie można by także rozważać zobowiązanie zamawiającego, aby w dokumentach zamówienia określił w danym postępowaniu kwestie dotyczące terminu procedury samooczyszczenia.
Z dużym prawdopodobieństwem takie rozwiązania mogłyby co najmniej zminimalizować obecne wątpliwości doktrynalne i orzecznicze dotyczące tego, w jakim momencie oraz z czyjej inicjatywy powinno zostać przeprowadzone samooczyszczenie. Niemniej jednak nie można zupełnie pomijać faktu, że nie zawsze już na etapie składania oferty istnieje przekonanie o zaistnieniu wobec wykonawcy podstawy wykluczenia z postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Z tego powodu można pokusić się o stwierdzenie, że trudne do realizacji z punktu widzenia praktycznego mogłoby okazać się narzucone bezwzględnie przepisami rangi ustawowej (bez żadnych wyjątków) wymaganie wykazania samooczyszczenia już w momencie składania ofert albo wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu.